Skecz kabaretu Jurki - i znów ten sam problem - na scenie wygląda wspaniale...a poza nią? No cóż, oceńcie:
(Na scenę wchodzi uradowana babka, podśpiewuje coś pod nosem, siada na krześle, ma w ręku lusterko, w którym przegląda się. Jest zadowolona, ale po chwili zaczyna się szarpać za policzki - sprawdza, czy się wszystko trzyma, czy aby nie odpadnie. Widzi, że wszystko w porządku, wstaje uspokojona)
Krysia - Twarz super. (zagląda za dekolt) Ciekawe ile nowy biust kosztuje?
(przychodzi mąż z pracy, rozpłaszcza się, wita się nie patrząc na żonę)
Rysiu - Cześć. Wróciłem.
Krysia - (kokieteryjnie) No cześć.
Rysiu -
(rozkładając gazetę) Co dzisiaj na obiad?
Krysia - Szampan.
Rysiu - Z czym?
Krysia - Z bąbelkami, a z czym?
Rysiu -
(dopiero teraz spogląda na żonę) Kim pani jest?
Krysia - Niespodzianka.
Rysiu - Super. Proszę stąd wyjść. Liczę do trzech: Raz, dwa, trzy.
Krysia - Rysiu, to ja, twoja Krysia.
Rysiu - Krysia?
(przygląda się kobiecie)
Krysia - No tak to ja.
Rysiu - Krysia?
(głos faktycznie jakby Krysi)
Krysia - To ja..
Rysiu - Krysia? Krysia, słyszę cię. Mów jeszcze.
Krysia - Rysiu to ja. Zmieniłam sobie twarz.
Rysiu - Słyszę cię. Mów, mów jeszcze.
(prawie krzyczy)
Krysia - Rysiu to ja. Twoja Krysia, zmieniłam sobie twarz!
(też krzyczy)
Rysiu -
(podchodzi do niej bliżej, zaczyna jej miętosić twarz i w końcu znajduje w niej swoją Krysię. Zadziera jej nosek i naciąga jedno ucho) Krysiaa!!!
Krysia - No tak.
Rysiu -
(z niedowierzaniem) Krysia!!!
( na ucho) Krysia, co oni z tobą zrobili?
Krysia -
(płaczliwie) Rysiu, ja wydałam na tę operację całe nasze oszczędności.
Rysiu - Co?! To to ma być nasz wymarzony komplet mebli ze Swarzędza?!
Krysia - Rysiu, ale to wszystko dla ciebie. Ja chciałam ci zrobić prezent.
Rysiu - To nie mogłaś mi czegoś kupić?!
Krysia - Ale ja chciałam jakoś tak niebanalnie.
Rysiu - To mogłaś sobie wyrwać włosy z nosa! Byłoby wystarczająco niebanalnie!
Krysia -
(płaczliwie) Nie podoba ci się?
Rysiu - Krysiu, a źle ci było z tamta twarzą? Może nie byłaś najpiękniejsza. ale taką cię poznałem, polubiłem - i w pewnym sensie pokochałem. Krysiaaa!!!
(podbiega do niej, szuka dawnej twarzy) Krysiu, wróć do mnie!! Tęsknię!!
Krysia - Rysiu!
(prawie ryczy) To co ja mam teraz zrobić?!
Rysiu -
(też prawie ryczy) Nie wiem, ja nie wiem, Krysia - wiem. Może ty zadzwoń do tego lekarza, może on ma jeszcze gdzieś twoją starą twarz?
Krysia -
(błagalnie) Rysiu, a ja nie mogłabym sobie zostawić tej nowej twarzy?
Rysiu - Krysiu, a po czym ja poznam, która prawa, a która lewa strona, jak oba ucha takie same. Kto mnie będzie pocieszał krzywym noskiem? Kto meneli z klatki przepłoszy?!
(biadoli pod nosem)
Krysia - Rysiu, to może ja wezmę rozbieg, uderzę twarzą w ścianę, a wszystko okaże się jakimś koszmarnym snem?
Rysiu - Spróbuj.
(Kryśka rozpędza się w stronę kulisy i uderza głową w ścianę, Rysio przez chwilę zagląda w tamtym kierunku, woła ją)
Rysiu - Krysia, pokaż się! Pokaż się, Krysia!
(Krysia najwyraźniej pokazuje się mężowi, ale widz jej na szczęście nie widzi,)
Rysiu -
(z przerażeniem lekkim) O Boże! Kim pani jest?!
(schodzi za kulisę)
KONIEC
autor - Klub Literatów Zeppelin na podstawie opowiadania Agnieszki Litwin pod tym samym tytułem
Jesli zatem Twoja żona/dziewczyna/narzeczona/narzeczony/chłopak/mąż przyjdzie do domu z takim "prezentem" potraktujcie go/ją łagodnie. To miała przeciez być tylko niespodzianka...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą