Szukaj Pokaż menu

Co zrobić, gdy w pobliżu wybuchnie bomba atomowa

84 735  
152   74  
Kilka porad, które mogą pomóc przeżyć wybuch bomby atomowej.

"Przecież ostrzegałem" - Podniebna opowieść o Yujim Nishizawie

37 210  
156   7  
Dzisiaj opowieść o uprowadzeniu samolotu. Porywacz tłumaczył później, że zawsze chciał pilotować prawdziwego Boeinga 747. Jednak to nie był jedyny powód porwania, które skończyło się tragicznie.

Czy Otwarte Klatki to wspaniali dobroczyńcy, czy przekupiona organizacja broniąca interesów obcych firm?

51 313  
131   57  
Coś wam pokażemy, a wy sami zdecydujcie, co z tym robić dalej.

7 czerwca 2017 roku w godzinach wieczornych na polskim Facebooku rozegrała się minidrama z udziałem między innymi dziennikarza Rafała Otoki-Frąckiewicza i prezes(ką?) stowarzyszenia Otwarte Klatki Dobrosławą Gogłozą. Jeśli nie słyszeliście o żadnej z tych osób, to nie powód do wstydu – my jesteśmy od tego, żeby za wasze kliki węszyć po Sieci i znajdować, a później opisywać takie smaczki. No więc nie krępujcie się i klikajcie, aż wam kłykcie zbieleją.

Wszystko zaczęło się od posta, który Otoka-Frąckiewicz wrzucił na swój fanepjdż na Facebooku, gdzie z pewną dozą sceptycyzmu odniósł się do entuzjastycznego wpisu Pawła Kukiza, w którym poseł zapewnia swoją córkę, że dołoży wszelkich starań, by Polska poszła śladem Czech i zakazała hodowli zwierząt na futra.


Pod postem natychmiast wywiązała się dyskusja z typową dla internetu kulturą i rozmachem. Zaczęto tłumaczyć, co tak naprawdę oznacza zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce, że wielu ludzi straci pracę, padły sugestie, że lisy są więcej warte niż ludzkie płody itp. Sugerowano nawet, że wujek posła Kukiza jest norką, dlatego poseł Kukiz będzie lobbował za zakazem hodowli norek. No dobra, to ostatnie jest zmyślone. Tak naprawdę wujek posła Kukiza jest nutrią. Ale niestety zabrakło argumentów o Hitlerze. Jednak w pewnym momencie zaczęły pojawiać się linki do filmu na YouTube, którego autor przekonuje, że stowarzyszenie Otwarte Klatki – organizacja oficjalnie występująca w obronie zwierząt hodowlanych – w pełni świadomie działa we współpracy i na rzecz firm utylizacyjnych, „dla których jedyną konkurencją jest branża hodowców zwierząt futerkowych”, o czym mają zaświadczyć znajdujące się na filmie nagrania z ukrytej kamery, na których prezes stowarzyszenia, Dobrosława Gogłoza, przyznaje, że firmy utylizacyjne i stowarzyszenie Otwarte Klatki mają wspólny cel, jakim jest walka o odbieranie odpadów z rzeźni, a fermy futerkowe są zagrożeniem dla polskich firm utylizacyjnych. Hmm… No dobra, w tym momencie warto zadać sobie pytanie, jaki cel ma organizacja walcząca o godność kurczaka z firmami utylizacyjnymi, idąc razem z nią po odpady z rzeźni? Czy nie jest tak, że takiemu stowarzyszeniu powinno zależeć na tym, żeby tych odpadów było mniej w ogóle? I dunno, just sayin. Dalej pani prezes mówi, że „ma wrażenie, że dogadaliśmy się z taką organizacją”, ale nie mówi konkretnie na czym miałoby polegać owo porozumienie i co to za organizacja. Dalej znajdują się oficjalne i mniej oficjalne nagrania pani prezes z innych wystąpień. Całe, pełne muzyki skomponowanej przez samego Hansa Zimmera nagranie (ok. 5 minut) można zobaczyć tu.

Chwilę po publikacji posta, do komentowania którego zaangażowała się sama pani prezes, Otoka-Frąckiewicz wrzucił osobny link do rzeczonego już filmu. Pod filmem pani prezes zaczęła sugerować dziennikarzowi, że został opłacony przez wiadomy przemysł, czemu Otoka-Frąckiewicz dał zdecydowany odpór.


(Swoją drogą chętnie poznalibyśmy nazwiska tych opłaconych dziennikarzy.)

W tym momencie czara goryczy się przelała i sprowokowany dziennikarz zapowiedział, że będzie drążył temat dalej i Budda chyba dodał mu sił, bo za chwilę Otoka-Frąckiewicz wrócił z danymi, w których wskazał na to, że Duńczykom, Niemcom i Szwedom polskie fermy futerkowe są bardzo nie na rękę, między innymi z powodu bezpośredniej konkurencji oraz powiązań z innymi gałęziami przemysłu. O szczegółach możecie przeczytać na fanpejdżu dziennikarza.
131
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu "Przecież ostrzegałem" - Podniebna opowieść o Yujim Nishizawie
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Pierre Brassau - francuski abstrakcjonista, który dobitnie upokorzył "znawców sztuki"
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu 10 rzeczy, które najbardziej denerwują w kobietach
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Gdy 80-letnia staruszka poprosiła wnuczkę o nałożenie makijażu, nie spodziewała się, że zostanie gwiazdą internetu
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu W Niemczech powstało największe na Ziemi "sztuczne słońce"
Przejdź do artykułu Facet, który wybudował sobie w ogródku norę hobbita

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą