Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Podglądamy jak dzisiaj wygląda poszukiwanie prehistorycznych mamucich kłów na Syberii

74 254  
345   21  
W odległej Syberii nielegalny handel czym się da stanowi dużą część ekonomii regionu. W 2016 roku fotograf Radia Wolna Europa Amos Chapple wybrał się w rejony gdzie kwitnie nielegalne wydobycie i handel kłami mamutów i szczątkami innych prehistorycznych zwierząt.

Mamuty włochate już dawno wymarły, Zaczęły pojawiać się ok 400 000 lat temu a ostatnio występowały na Syberii ok 10 000 lat temu. Rejon ten od wielu dziesięcioleci pokryty jest wieczną zmarzliną, która idealnie konserwuje zagrzebane w ziemi szczątki. Przez milenia przetrwały nie tylko szkielety, ale z rzadka również kawałki skóry czy futra. Aby do nich dotrzeć trzeba przepompować z pobliskich rzek i strumieni ogromne ilości wody i za jej pomocą wypłukać z ziemi i błota cenne znaleziska. Praca jest ciężka, trwa wiele miesięcy, jest niebezpieczna i... nielegalna. Ale potrafi być też opłacalna. Cios mamuta może kosztować nawet 35 000 dolarów, jeśli znajdzie się napalony Chiński kupiec. Robotnicy pochodzą z miast, gdzie średnia płaca nie przekracza nawet 500 dolarów miesięcznie.


Odkąd handel ciosami słoni zaczął być ściśle kontrolowany w Chinach gwałtownie rozwinął się rynek na "etyczną kość słoniową" pochodzącą z wymarłych zwierząt. Każdego lata tabuny poszukiwaczy ciosów wyruszają w rosyjską dzicz licząc na szybki zarobek. Obiecując, że nie zdradzi prawdziwych nazwisk i miejsc poszukiwań fotograf otrzymał zgodę na udanie się z jedną z takich grup w miejsce, gdzie trwają nielegalne poszukiwania i wydobycie.


Kurs motorówką z najbliższej wioski trwał cztery godziny.


Przystań zorganizowano na zakręcie rzeki.


Paleontolog, z którym rozmawiał Chapple, powiedział, że to miejsce najprawdopodobniej było kiedyś bagnem lub torfowiskiem, w którym utonęły prehistoryczne zwierzęta.


Poszukiwacze używają strażackich pomp wody, specjalnie przystosowanych do pobierania wody z rzek i jezior.


Woda pod dużym ciśnieniem jest kierowana na rejon wydobycia, gdzie wypłukuje ziemię.


Inni robotnicy wygrzebują długie tunele, które są przerażające, bo ich ściany są miękkie jak ziemia ogrodowa.


Jeszcze inni korzystając z ogromnej mocy wody z węży wypłukują przepastne jaskinie.


Innym rozwiązaniem jest wypłukiwanie korytarzy w powierzchniowych warstwach ziemi.


Cel wszyscy mają jeden - trafić na drogocenne kły, warte ok 520 dolarów za kilogram.


Podstawą dużej części Jakucji jest wieczna zmarzlina - stale zamarznięty grunt przykryty cienka warstwą ziemi rozmarzającej latem.


W zwykłej ziemi kości rozpadły by się po kilkudziesięciu latach, ale przechowane w zmarzlinie kły czy, jak tutaj na zdjęciu, kości biodrowe mogą przetrwać tysiąclecia. To sprawia, że Jakucja jest mekka ludzi zainteresowanych mamutami.


Ten kieł waży 65 kg, został sfotografowany w kilka minut po wydobyciu z wiecznej zmarzliny. Został sprzedany za 34 000 dolarów. Dwaj mężczyźni, którzy go znaleźli w czasie ciut powyżej tygodnia znaleźli jeszcze 3 podobne, w tym jeden ważący 72 kg.


Szczęśliwcy pokazują znak rozpoznawalny na całym świecie - pieniądze. W ciągu 8 dni zarobili około 100 000 dolarów.


Takie pieniądze w rejonie, w którym panuje bieda nie zawsze gwarantuje szczęśliwy koniec. Tutaj upamiętniono dwóch młodych poszukiwaczy, którzy zarobili ponad 100 000 dolarów, ostro zabalowali i pod wpływem alkoholu wracali w górę rzeki. Przewrócili łódź i utonęli.


W miasteczku "agenci" płacą gotówką za kły, które następnie sa pakowane i wysyłane samolotem do Jakucka, skąd wyruszają w dalszą drogę do Chin. Ten transport był zasłonięty płachtą, kiedy fotograf ją odsłonił stewardessa krzyknęła, podbiegła i wytrąciła mu z ręki aparat chwilę po tym, jak zrobił to zdjęcie.


Tym razem nie trafili na mamuta tylko na bizona, które kiedyś na Syberii żyły w ogromnych stadach.


Ta czaszka wykorzystana do budowy paleniska należała do nosorożca włochatego.


Kolejna czaszka nosorożca wystawiona na światło słoneczne pierwszy raz od 11 000 lat. Poszukiwacz mówi, że zwykle gdy znajdzie się taką czaszkę, to róg znajduje się w promieniu 15-20 metrów od niej.


Ten ważący 2,4 kg róg nosorożca został sprzedany agentowi za 14 000 dolarów. W Wietnamie są poszukiwanym towarem. Ściera się je na proszek i sprzedaje jako lekarstwo.


W Wietnamie będzie kosztował więcej niż złoto o tej samej wadze.


Takie trafienia zaliczają tylko nieliczni szczęśliwcy. Dla większości z nich sezon kończy się stratami finansowymi.


Pompy przepalają duże ilości benzyny, a większość ekip poszukiwawczych odnajduje tylko takie bezwartościowe kości jak tutaj. Doktor Walery Płatnikow, paleontolog znający tutejsze realia ocenia, że jedynie 20-30% poszukiwaczy kończy sezon z zyskiem. A wielu z nich musiało wziąć bankowe pożyczki żeby tu przybyć.


Robotnicy wszędzie szukają oszczędności, ten zrobił pompę ze starego silnika do skutera śnieżnego jeszcze z czasów ZSRR.


Kiedy powróci tu zima pompa wróci z właścicielom do miasta i z powrotem stanie się silnikiem do skutera.


Większość z mężczyzn przez całe lato nie zobaczy się ze swoimi rodzinami.


Mieszkają w namiotach, zabijają czas grając w karty i korzystając ze wspólnego telefonu oglądają śmieszne filmiki albo porno.


Ten poszukiwacz napisał do żony list, który przekazał komuś, kto udawał się do miasta. Teraz dostał odpowiedź, pierwszy kontakt z rodziną od tygodnia.


Większość posiłków to puszkowana fasolka i makaron, ale dziś rarytas - mięso renifera. Poszukiwacze opowiadają, że jak przyciśnie głód to zdarza im się zjeść nawet psa.


Wszystkim bez przerwy towarzyszą chmary komarów. Jedynie podczas porannych chłodów następuje godzina czy dwie przerwy.


Czasami pracować trzeba w strojach bardziej nadających się do pracy przy pasiece, a nie w błocie.


Kiedy pojawia się alkohol, rozpętuje się piekło. Już w połowie drogi powrotnej z miasta ci poszukiwacze byli kompletnie pijani. Chwilę po zrobieniu zdjęcia ich "wielka miłość" nagle się zakończyła.


Niedaleko miejsca gdzie w 2015 roku utonęło dwóch mężczyzn ci poszukiwacze rozpędzoną łodzią wbili się w brzeg. Poszukujący ich koledzy znaleźli ich o 3 w nocy, nieprzytomnych w na pół zatopionej łodzi.


Następnego dnia picie trwało dalej. Zasada jest taka, że jak w obozie się pojawia alkohol, picie trwa do wyczerpania zapasów. Później następuje dzień przerwy i mężczyźni wracają do pracy.


Poszukiwania niszczą ziemię, ale też mają katastrofalny wpływ na rzeki. Woda z wypłukiwania trafia z powrotem do rzeki zabrudzona, pełna mułu i błota. W pobliżu miejsc poszukiwań w rzekach nie ma ryb, robotnicy już nawet nie zabierają ze sobą wędek.


Jeden z nich powiedział Amosowi: "Wiem, że to złe, ale co mogę zrobić? Nie mam pracy, ale dużo dzieci".


Każdego roku liczba poszukiwaczy rośnie. Liczne opowieści o zdobytych fortunach przyciągają kolejnych śmiałków.
3

Oglądany: 74254x | Komentarzy: 21 | Okejek: 345 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało