Dzieciom nie wolno nic przykazywać. Wyjaśniać też trzeba umieć. Dziecko i kredki, to już masakra. A jak jeszcze przy okazji napatoczy się pies, to wychodzi trzęsienie ziemi. To wszystko sugeruje jedno - rozkoszne diabełki atakują!
Moi przyjaciele M i W mają dwuletniego synka. Pewnego dnia, M wróciła do domu z pracy i zobaczyła, że ich pies biega jak opętany po całym mieszkaniu z obłędem w oczach, podczas gdy jej synek ze stoickim spokojem bazgrze coś zapamiętale na podłodze. Po chwili wnikliwego dochodzenia okazało się, że pies odchodził od zmysłów bo... miał kredkę wetkniętą w pupę (sic!)!!! M zapytała synalka, co on zrobił z kredką, na co rezolutny chłopiec odpowiedział nie przerywając bazgrania:
- Schowałem.
by Pruderia
* * * * *
Natalka (lat wtedy 4) je śniadanie obok mnie (cioci). Mam wieczny katar, a że nie chciało mi się iść po chusteczkę to zaczęłam pociągać nosem. Na to Natala ostentacyjnie mnie obwąchała i powiedziała:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą