milanosok's blog

Potwornie absurdalny blog

Takie to (ż/rz)yciowe

9 marca 2018
Tak wstępem: jestetm przybranym ojcem dziecka mojej żony. No i dodatkowo oczekujemy teraz na rozwiązanie. Bedo bliźniaki.

A z tym wiąże się milion pomysłów żony, zachcianek.

Tutaj kilka - jak będą chętni, wrzucę więcej (historyjami dzieliłem się już na mordoksiążce, tutaj przeklejam)


11.6
Jak to mówią "nowy dzień, nowe zachcianki". Czy jakoś tak...
Dzień poprzedni obył się bez nich, co potwierdza wręcz że wyjątek potwierdza regułę - prawda że jasne potwierdzenie?
Z dzisiejszych doświadczeń wiem jak:
- zrobić pankejki
- działa w mikrofali tacka i funkcja Crisp
- pograć na kompie, żeby żona zła nie była
- dodać do siebie 2 i 2
- anioła głos
Co więcej, nie wrzucę zdjęcia pankejków, ale nie dlatego że się skończyły (chociaż na to liczyłem - lepsza z tego wymówka), tylko mi się nie chce.
Ahoj, mam nadzieję że kolejny dzień też uda mi się przetrwać...


12.0
Delikatnie wbite jajko do wody z octem.
Białko poruszone w celu okolenia (istnieje w ogóle takie słowo?!) żółtka.
Oto przepis na poranną zachciankę - jajka w koszulkach.
Chociaż takie małe koszulki to ciężko znaleźć...
Później zwrócona reszta dnia, nieważne co się jadło. No i ten brak zdecydowania, na co się na ochotę.
Najpierw kotlety mielone z buraczkami - te z przed dwóch dni. Później jak ja już usiadłem z kanapkami i sałatką jarzynową, to usłyszałem tylko "Cooo maaaasz?!"
Nie odpowiadałem. Od razu wstałem z talerzem i dałem - opór byłby daremny, a zęby jeszcze mi się nie znudziły.
Na szczęście sałatka nietknięta - bo w niej groszek - największy wróg żony.
P.S. Chyba nie muszę wspominać, że to nie moje zachcianki?


12.1
Niby spokojnie, bo tylko badania.
Jednak na czczo, co skutkowało... no zachciankami - nie ma zaskoczenia, co?
A że blisko byliśmy, to Ikea, i hot dog, i frytki... na szczęście bez zapiekanki.
No i później zaczęły się schody... nie dość, że film nudził nie mnie, lecz żonę, to zaczęła narzekać, że głodna, że zjeść coś chce...
Wyjścia nie było - trza byłą ją zabrać.
Gorzej z wyborem dokąd - bo na to nie ma ochoty, tutaj jej nie pasuje menu, a tutaj jej nie przekonało i chce coś innego.
Padło na naleśnikarnię.
Więc jak to na naleśnikarnię przystało, wzięła placki ziemniaczane.
I tu szok! Powstrzymała się! A chciała!
Co oznacza w skrócie, że nie wzięła nic słodkiego.
A ze swojej porcji zjadła tylko 2/3.
Czyli reszta dla mnie! Jupi! Gorzej tylko, że dupa rośnie.
Mnie, nie Jej.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby na kolację nie poczuła nagle kolejnej chęci...
Albo raczej to nie była czysta chęć, tylko przypomniała sobie, że na śniadanie chciała zjeść omleta.
No to uczynny mąż, zwany mną, poszedł i zrobił - dwa jajeczka, plaster szynki, trochę cebuli, papryki i szczypiorku.
I zjadła, i poszła spać...
Najpiękniejszy moment dnia...


12.2
Mamy wiele zwrotów.
Między innymi zwrot:
- podatku
- towaru
- nik raka
- akcji
- jedzenia
Z tym ostatnim się żona boryka dość często.
Co nie przeszkadza jej w realizowaniu zachcianek – jak np. dzisiaj rano omleta sobie zrobiła.
Później długo nic, a jeszcze później też nic.
Po czym trafiliśmy „tylko po jajka” do mojej mamy, żony zaś teściowej.
A jak to zawsze u niej bywa – jak tylko po coś wchodzimy, to zjedliśmy jeszcze obiad, do tego herbatka. I z 10 minut robi się 60.
Trudno.
Niestety dla żony – zakończyło się to zwrotem.
Ale i tak zadowolona była, bo zjadła coś, co jej smakowało.
I to było dobre.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi