Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Adrian Carton de Wiart, człowiek, przy którym T-800 to wyjątkowy cienias

94 993  
495   31  
Sporo u nas ostatnio historii o szalonych bohaterach, którzy za nic mając niebezpieczeństwo, dokonali czegoś, czego nikt o zdrowych zmysłach by nigdy nie zrobił. Idąc za ciosem (i Waszymi radami) prezentujemy dziś jeszcze jednego kiziora, który śmiał się Ponuremu Żniwiarzowi prosto w twarz.

Zauważyliście, że większość ekscentryków, wariatów i wojennych farciarzy pochodzi z Wielkiej Brytanii? Nie inaczej jest w i tym przypadku.
Oficer Adrian Carton de Wiart miał okazję brać udział w obu wojnach światowych oraz w konflikcie zbrojnym pomiędzy brytyjskim Imperium a republikami burskimi w południowej Afryce. To tam właśnie odniósł swoje pierwsze poważne rany (oberwał w brzuch) i dostawszy awans, odesłany został do domu. Szybko się pozbierał - już wkrótce widziano go uprawiającego jogging, grającego w polo i imprezującego w towarzystwie znajomych zakapiorów. Podobno zamieniał się wówczas w posiadacza tytułu „najbardziej wulgarnego człowieka na świecie”.

W ciągu kolejnych wojen, w których brał udział, Adrian ranny został w twarz - oberwał dwoma kulkami podczas kampanii w Somali Brytyjskim. Stracił wówczas oko i kawałek ucha. Niedługo potem podczas bitwy nad Sommą jedna kula trafiła go w czaszkę, druga zaś uszkodziła mu kostkę. Rany dobrze się jeszcze nie zagoiły, a Adrian już brał udział w bitwie pod Ypres - jednym z najkrwawszych starć I Wojny Światowej. Stamtąd zabrał pamiątkę w postaci przestrzelonego biodra. W ciągu kolejnych dwóch bitew dostał jeszcze w nogę oraz w ucho.

W 1915 roku Adrian został tez poważnie ranny w rękę. Polowy lekarz nie za bardzo kwapił się do amputowania roztrzaskanej kończyny, więc pacjent postanowił poradzić sobie z tym zabiegiem sam. De Wiart odgryzł sobie palce... Zresztą zupełnie niepotrzebnie - w końcu doczekał się upragnionej, profesjonalnej amputacji.

Za swoje poświęcenia podczas I Wojny Światowej pokiereszowany bohater dostał Krzyż Wiktorii - najważniejsze z brytyjskich odznaczeń wojennych.

„Po tym jak inni dowódcy umierali, on przejmował kontrolę nad ich oddziałami, a także regularnie wystawiał się na intensywną zaporę ognia wroga. Jego energia i poświęcenie była inspiracją dla wszystkich.”

Szczęście w pechu nie opuszczało go nawet po wojnie - Adrian przeżył wypadek samolotu, który uległ awarii podczas przelotu gdzieś nad Litwą. To zresztą nie ostatnia lotnicza katastrofa, z której de Wiart wyszedł cało.

Zanim doszło do wybuchu II Wojny Światowej, Adrian zaprzyjaźnił się z marszałkiem Piłsudskim. Pełnił nawet rolę szefa brytyjskiej misji w Warszawie podczas wojny polsko-bolszewickiej (jako łącznik pomiędzy brytyjskim ministerstwem wojny a polskimi dowódcami usiłował nakłonić Wielką Brytanię do wsparcia walczących Polaków).

W 1941 roku, kiedy wiadome już było, że Hitler szykuje się do ataku na Jugosławię, Adrian ruszył w podróż do Belgradu, aby negocjować z jugosłowiańskim rządem warunki współpracy z Wielką Brytanią. W momencie kiedy samolot przelatywał nad libijskim wybrzeżem (kontrolowanym przez Włochów), oba silniki maszyny wysiadły (no co za pech...) i samolot runął do morza niecałe 2 kilometry od brzegu. De Wiart stracił przytomność, ale lodowata woda szybko go ocuciła. Kiedy jednak wrak zaczął tonąć, on - podobnie jak i pozostała przy życiu załoga - musiał podjąć wybór pomiędzy gruntem znajdującym się wprost pod sobą a tym kontrolowanym przez włoskie wojsko. Wybrali to drugie i trafili do niewoli. Na szczęście w ciągu ostatnich lat, wraz z kolejnymi ranami, Adrian dochrapał się też kilku awansów i teraz, jako major, trafił do specjalnego obozu dla leciwych żołnierzy o wyższym stopniu. Tam szybko zaprzyjaźnił się z trójką innych podstarzałych jeńców i wspólnie podejmowali próby ucieczki. Przez siedem miesięcy panowie kopali tunel... Dać dyla udało się za piątym razem.

Przez osiem dni żołnierze szukali Adriana, który przez ten czas udawał włoskiego chłopa... mimo że na kilometr było widać, że jest Brytyjczykiem, po włosku nie umiał powiedzieć nawet „Bondżiorno”, jego twarz przyozdobiona była niezliczoną ilością blizn, nosił wielką łatę na oku, kulał oraz nie miał ręki...

Żeby tego było mało, w chwili gdy de Wiart cieszył się sielskim życiem włoskiego chłopa, do obozu, w którym do niedawna był przetrzymywany, przyszedł rozkaz deportowania go do kraju ze względu na jego dość znaczną niepełnosprawność. Wkrótce Adrian znów wpadł w ręce wroga i trafił do więzienia.
W 1943 roku, kiedy włoski rząd zaczął rozważać wycofanie się z wojny, de Wiart został uwolniony i wrócił do Wielkiej Brytanii z wiadomością dla brytyjskiej armii, zawierającą propozycję negocjacji traktatu pokojowego.
Winston Churchill bardzo ucieszył się z powrotu jednego ze swoich starych przyjaciół i załatwił mu dyplomatyczną fuchę w Chinach, gdzie Adrian był wkrótce świadkiem dochodzenia do władzy komunistów. Brytyjczyk spotkał się nawet z samym Mao Zedongiem. Znudzony propagandową, kwiecistą przemową przewodniczącego Centralnego Rządu Ludowego ośmielił się mu przerwać i wytrącić złośliwy komentarz. Mao był oszołomiony tym brakiem szacunku, nadął się i... wybuchnął śmiechem. Kolejny raz Adrianowi się upiekło.


Ostatecznie de Wiart zdecydował się odejść na emeryturę po tym, jak schodząc po schodach poślizgnął się na macie kokosowej i efektownie zleciał łamiąc sobie kręgosłup w kilku miejscach i tracąc przytomność. Lekarze podczas „reperowania” kontuzji pechowego pacjenta wyjęli z jego starych ran tyle odłamków, że niejeden skup złomu dałby za nie fortunę...
Mimo niezliczonej ilości ran, blizn i innych mniej lub bardziej poważnych uszczerbków na zdrowiu oraz porównywalnie dużej kolekcji odznaczeń wojennych, medali i awansów, Adrian, który pod koniec życia wyglądał niczym piracki kapitan o wyjątkowo długim stażu, zawsze z rozrzewnieniem mawiał:

„Szczerze mówiąc, to nawet dość miło wspominam wojnę...”

Źródła: 1, 2

Oglądany: 94993x | Komentarzy: 31 | Okejek: 495 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało